|  
| Jeszcze w XX wieku wznoszone budynki nawiązywały do stylu dawnych dworków szlacheckich. Na zdjęciu drewniany dom w Bożewie. |   
 | 
Na Mazowszu występowało dużo więcej szlachty, niż gdzie indziej. Była to przede wszystkim drobna szlachta. Tak było i w okolicach Sierpca, a w niektórych  parafiach szczególnie  mocno "uszlachconych"  spotykało się szlachcica na każdym kroku. Szlachetnie urodzonymi nazywało się wielu, którzy nie mieli żadnego majątku, a ich całym dziedzictwem było dobre urodzenie, którym można się szczycić, jednak żołądka napełnić nim się nie dawało. Żartowano sobie niekiedy z nich i opowiadano dowcipy. To występowanie w szczególnie  licznej i rozdrobnionej szlachty tak sobie tłumaczył miejscowy lud.
 Dawno, dawno temu nad okolicami Sierpca przelatywał diabeł. Niósł ogromny wór napełniony szlachtą. Nie wiadomo skąd, dokąd i po co ich transportował. Ściśnięci i stłamszeni szlachcice zaczęli się ze sobą droczyć i szamotać, jak to częstokroć w dużej gromadzie bywało. A że byli wyjątkowo swarliwi, szamotanina stawała się coraz większa, aż worek tego nie wytrzymał. Z rozdartego wora wysypała się większość jego zawartości. Diabeł usiłował ich wyłapać i pozbierać. Na niewiele się to zdało. Większość jegomościów  wyjątkowo ruchliwa rozpierzchła się. Diabeł musiał z nich zrezygnować. Zatem oddalił się z niewielką częścią transportu.
  Uratowani szlachcice założyli mnóstwo drobnych wiosek. Są to położone w parafiach kurowskiej, gozdowskiej, bożewskiej i mochowskiej: Zglenice, Żółtowa,  Brudnice, Czachorowa, Sulkowa i inne. Ich potomkowie szybko się rozmnażali i było szlachty coraz więcej, a ziemi nie przybywało. Dzielili swoje wioski na coraz mniejsze części. Tak licznie rozrodzona w nich szlachta nosiła nazwiska Zglenickich, Żółtowskich,  Brudnickich, Czachorowskich,  Sulkowskich itd. Do dzisiaj nazwiska te spotykamy w okolicach Sierpca, a nikt nie pamięta jak ich swarliwym i sprytnym przodkom udało się uciec z diablego worka.
 
  
 Didaskalia:
  Opracowano na podstawie zanotowanej przez archeologa przed ponad wiekiem legendy. Leon Rutkowski, Cmentarzyska z grobami rzędowemi w Karsinie, Romatowie i Koziminach w pow. Sierpeckim i Płońskim, gub. Płockiej, "Światowid", t. VII, 1906, s. 3-15.
 W legendzie, jaką sobie niegdyś opowiadano jest pewien anachronizm. Gubiąca się w wiedzy o odleglejszych dziejach szlachta przeważnie sobie wyobrażała, że ich nazwiska są odwieczne i to one dały nazwy zakładanym miejscowościom.  Wiemy, że miejscowości ze swoimi nazwami funkcjonowały we wczesnym średniowieczu i są odnotowywane w źródłach  historycznych z XIV wieku (Czachorowo 1305, Sulkowo 1349, Żółtowo 1366, Zglenice Duże 1416). Natomiast nazwiska rodzin szlacheckich tworzyły się później od nazw miejscowości, które były ich własnością. Z początku były to określenia typu "z Żółtowa", a później (ostatecznie od XVI wieku) przybierały formę przymiotnikową jak "Żółtowski".  Rozrodzeni bliżsi albo dalsi krewniacy tworzyli w swych dobrach osady, które z czasem przekształciły się w osobne większe bądź mniejsze wioski. Były zatem przykładowo: Sulkowo-Bariany,  Sulkowo-Błony, Sulkowo Borowe, Sulkowo Polne, Sulkowo Rzeczne, Żółtowo-Gardziny,  Żółtowo-Myszewo,  Żółtowo-Myszki,  Żółtowo-Żabiki,  Żółtowo-Żuki.  Dzisiaj niektóre  nazwy zanikły, z niektórych  zachował się jeden człon nazwy. Jest to ciekawy materiał onomastyczny.
  Gawędy  przy darciu pierza - słowem wstępu