To wystawa, która nie daje spokoju jeszcze długo po wyjściu z Galerii. Na portretach Andrzeja Wołejki nie znajdziemy ludzi o wysokim statusie społecznym, pięknych i bogatych, wręcz przeciwnie, to reprezentanci nizin społecznych, kloszardzi, żebracy, ślepcy, ludzie, których często mijamy z odrazą.