6/2000
BITWA
CZYLI KTO ZARZĄDZA MIASTEM
PRZED BITWĄ
czyli - w takiego brydża grać nie będę!
(rozmowa z burmistrzem miasta Markiem Kośmidrem przeprowadzona 21 listopada 2000 roku)

- Dotychczas jako burmistrz Sierpca nie angażował się Pan w stosunki między radnymi. Czy się coś zmieniło?

- Nic się nie zmieniło. Uważam, że to co się dzieje w Radzie Miejskiej to nie moja sprawa. O ile nie paraliżuje działań Zarządu Miasta.

- Jaki związek z jakością pracy Zarządu ma wniosek o odwołanie przewodniczącego, Stanisława Majchrzaka, bo to Pan go storpedował?

- Tak. Pana przewodniczącego uważam za ważną osobę w Radzie Miasta. Z dystansem i rozsądną głową. Moim zdaniem główny problem obecnego układu tkwił w Zarządzie. Wyciągnąłem wniosek z wielokrotnych wcześniejszych sugestii i wypowiedzi radnych o konieczności zmian w Zarządzie.

- Niech Pan powie coś o nieoficjalnym zebraniu radnych Rady 9 listopada w Urzędzie Miejskim - był Pan jego inicjatorem?

- Tak, rozmawialiśmy o tym jak kłótnie, naciski jednych na drugich oraz charakter radnych rzutują na pracę Zarządu.

- Jakich, konkretnie radnych ma Pan na myśli?

- Mogę jedynie odpowiedzieć o kogo mi chodzi w Zarządzie, którym kieruję i za który jestem odpowiedzialny. Interesuje to Pana?

- Bardzo, bardzo proszę!

- Chodzi mi o Członka Zarządu, Pana radnego Kajetana Dobrosielskiego. On stanowi w Zarządzie jakby hamulec, który uniemożliwia nam działanie.

- Bardzo mocny zarzut...

- Czy mocny? Moim zdaniem obiektywny. Jest faktem, że szuka wszędzie jakichś tajnych ustaleń, łamania prawa, korupcji, które są tylko i wyłącznie wyimaginowane. Nie mają nic wspólnego z tym co się dzieje w rzeczywistości. Chciałem też wspomnieć, że to nie wszystkie moje zarzuty i nie tylko wobec tego właśnie Członka Zarządu. Ale z pozostałymi osobami uda mi się chyba porozumieć. Ja naprawdę jestem człowiekiem, z którym można się dogadać, ale skoro właśnie mnie się nie udało porozumieć z tym Panem, to naprawdę nie wiem kto na normalnych, partnerskich zasadach to potrafi.

- I co będzie dalej z Zarządem Miasta?

- Na pewno postawię wniosek o odwołanie Pana radnego Kajetana Dobrosielskiego z funkcji Członka Zarządu. Po dwóch latach okazało się, że wspólnie, to jest ja i Dobrosielski w Zarządzie pracować nie możemy. Dosyć już firmowałem swoim nazwiskiem nie swoje decyzje. A z drugiej strony nie można ciągle zarządzać Miastem przy pomocy Uchwał Rady Miejskiej.

- Jak to?

- Tak po prostu. W Zarządzie pod mocnym wpływem K. Dobrosielskiego są jeszcze dwie osoby. A trzy osoby, to zawsze więcej niż dwa (Zarząd Miasta liczy pięciu Członków - przyp. GG). W związku z tym w wielu sprawach, które powinny być załatwione raz-dwa przez Zarząd, musiałem się odwoływać bezpośrednio do radnych. A czas płynął. Odpowiedzialność ze tę zwłokę spadała na mnie.

- Na przykład?

- No proszę bardzo: TeBeeSy (Towarzystwo Budownictwa Społecznego - przyp. GG) - uciekł nam sprzed nosa kredyt na preferencyjnych warunkach dla TeBeeSów, dobrze chociaż, że w ogóle powstały; kluczowa dla starówki Sierpca sprawa zagospodarowania Placu Chopina - została utrącona znowu przez Dobrosielskiego; cała kampania wokół basenu - sprawę tę ciągnie On zresztą mozolnie jeszcze od poprzedniej kadencji - najpierw mieliśmy szansę przejąć basen na własność za 150 tysięcy złotych. Według Dobrosielskiego był bublem, który przyniesie tylko straty, miał nawet przeciekać, aż tu nagle....otrzymał pierwszą ogólnopolską nagrodę (z Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki - przyp. GG). Ludzie, przyjeżdżają nawet z daleka i są nim zachwyceni, a według ostatnich zapowiedzi kierownictwa basenu już w tym roku nie trzeba będzie do niego dopłacać. Podałem tylko przykłady, a mógłbym mówić dalej. Ale... nie o to chodzi co było. Chcę sprawę wreszcie wyczyścić.

- Jeśli dobrze zrozumiałem intencję tego wyczyszczenia, to jeśli Rada nie odwoła Dobrosielskiego, to co? Ogłosi Pan strajk czy jak?

- (śmiech) nie no...Są przecież inne wyjścia - np. można się podać do dymisji...

- No mnie nie byłoby tak do śmiechu, z czego wtedy Pan utrzyma rodzinę?

- Mam dwoje dzieci: córkę, która już skończyła studia i za chwilę rozpocznie życie na własny rachunek i syna już pracującego i zarabiającego. Sam nie mam aż takich wielkich potrzeb. Mam swój zawód. Zwolnię trochę tempo - wyjdzie mi to tylko na zdrowie. Od pięciu lat w ogóle nie pamiętam soboty czy niedzieli w domu. Wszystkie spędzałem na różnego rodzaju spotkaniach albo uroczystościach bardziej lub mniej oficjalnych. Nie skarżę się - w końcu wiedziałem co robię przyjmując tę funkcję. Ale też nie wiedziałem, że za moje starania i uczciwość, za którą gwarantuję swoim słowem będę musiał się zmagać z nieodpowiedzialnością i insynuacjami swoich partnerów. Teraz już w takiego brydża, z takimi partnerami po prostu grał nie będę.

- Ale jednak dość długo Pan grał?

- Ja jestem człowiekiem wyrozumiałym i wierzę w ludzi - może aż za bardzo...

- Parę słów na temat projektu budżetu?

- Bardzo dobry budżet. Pro-inwestycyjny - w takich ciężkich czasach udało się nam przeznaczyć około 7 milionów złotych (70 mld.st.zł. - przyp.GG) na miejskie inwestycje w przyszłym roku. To stanowi aż 30% budżetu - będzie wymagać dyscypliny, ale jest to realne. Chciałbym też, aby kontynuować odnawianie zabytkowych nagrobków na cmentarzu parafialnym, bo w projekcie budżetu nie udało się tej pozycji umieścić. Ta nasza inicjatywa została z miejsca podchwycona np. przez miasto Płock. Czy można sobie wyobrazić lepszą promocję? Jest wiele ważnych punktów w budżecie - ale to może innym razem.

- Po sesji Rady Miasta?

- Może być.

- Jakiego wyniku głosowanie Panu życzyć?

- Przyjmę każdy wybór Rady.

- Dziękuję.

rozmawiał Grzegorz Górecki


BITWA czyli - kto kogo?
(sesja Rady Miejskiej 6 grudnia 2000 roku)

Podczas przyjmowania porządku dziennego burmistrz Marek Kośmider zgłosił wniosek o jego uzupełnienie o punkt odwołanie z funkcji członka Zarządu Kajetana Dobrosielskiego. W tej sprawie głos zabierali m.in.:

Maria Szklarska zapytała dlaczego burmistrz nie odwołuje wraz z Kajetanem Dobrosielskim pozostałych Członków Zarządu (to jest Jej oraz Andrzeja Czarcińskiego) tak jak wcześniej zapowiadał. Kazimierz Czermiński wezwał Kośmidra i Dobrosielskiego do zabrania głosu w tej sprawie. Ocenił też zarzuty Dobrosielskiego przeciwko Kośmidrowi - m.in. o "załatwianie" przetargów na inwestycje miejskie firmie brata Krzysztofa Kośmidra jako pomówienie. Iwona Brudnicka dołączyła się do pytania Szklarskiej dziwiąc się jak można w ciągu 20 dni zmienić zdanie. Dariusz Domżalski miał nadzieję, że konflikt między Kośmidrem a Dobrosielskim da się jakoś rozwiązać. Marek Chrzanowski był bardzo niezadowolony, że radni nie biorą udziału w spotkaniach z posłami lub senatorami, a w powiecie jest zupełnie inaczej. Ryszard Michalik miał za złe, że opinia o Zarządzie i również o Radzie jest bardzo negatywna. Zrelacjonował spotkanie drobnych przedsiębiorców, w którym brał udział i z którego o mało go nie wyproszono. Tak dalej być nie może - zadeklarował.


Przeciwnicy:

Marek Kośmider

W ciągu pięciu lat, wciągu których jestem burmistrzem podpisałem w imieniu Miasta setki, może nawet tysiące dokumentów umów i zobowiązań. W ciągu tych pięciu lat nie było ze strony kontrolujących organów żadnych zarzutów, żadna umowa nie została zakwestionowana. Wszystkie sprawy załatwiałem z korzyścią dla miasta, i co gwarantuję, załatwiałem uczciwie. Znam Pana Kajetana Dobrosielskiego i obserwuję również od pięciu lat. W poprzedniej kadencji występował w innej roli, roli opozycji - było to działanie destrukcyjne. To czego Mu zazdroszczę, to zdolności przekonywania radnych do swoich racji - ja tak dobrze tego nie umiem. Sadziłem, że jako Członek Zarządu zrozumie swoją nową rolę i zmieni swoje nastawienie do spraw istotnych dla miasta i zacznie pracować - z korzyścią dla miasta. Niestety tak się nie stało. Dłużej już nie pozwolę na insynuacje i plucie sobie w twarz. Dlatego składam ten wniosek.

Kajetan Dobrosielski:

Byłem tu kilkakrotnie wywoływany do odpowiedzi. Zarzuty mają charakter idee fixe, co mi nie pozwala się do nich odnieść. Powinienem złożyć tu jakąś samokrytykę, być może jest prawdą, że dokładnie czytam każdy dokument, który w imieniu miasta mam podpisać. I prawdą jest, że nieraz błędy poprawiam, których tu nie będę cytował - byłoby to z mojej strony niepoważne. Ale chcę oświadczyć, że w działalności swojej kierowałem się zawsze, dobrem wspólnym - w tym przypadku dobrem Miasta. Nigdy nie zakładałem swojej osobistej czy mojej rodziny korzyści- być może to właśnie było moim błędem.


I zaczęło się.

Przewodniczący S. Majchrzak zarządza głosowanie. Komisja Skrutacyjna pod wodzą K. Goczyńskiego przystępuje do swoich czynności. Rozdają kartki do głosowania, bo głosowanie wedle Ustawy o samorządzie musi być tajne.

Każdy radny starannie ukrywa przed sąsiadami kartkę z nazwiskiem Kajetan Dobrosielski i trzema polami, których skreślenie oznacza: jestem za odwołaniem, jestem przeciw odwołaniu, wstrzymuję się od decyzji. Za chwile przewodniczący Komisji Skrutacyjnej podchodzi do każdego z urną, która powoli się zapełnia starannie składanymi przez radnych kartkami.

Kuluarowe przewidywania mówią o raczej zrównoważonej grupie popierających jak i przeciwnych K. Dobrosielskiemu. Zastanawia decyzja Burmistrza, aby zwrócić się do Rady o odwołanie tylko Dobrosielskiego, podczas gdy jeszcze kilka dni temu zapowiadał odwoływanie również Szklarskiej i Czarcińskiego - nie wiadomo jaki będzie wpływ tego manewru na wynik głosowania. Tymczasem Kośmider sprawia wrażenie rozluźnionego, swobodnie rozmawia z uczestnikami posiedzenia w kuluarach. Trudno powiedzieć czy rzeczywiście jest spokojny o wynik głosowania czy też jest to tylko gra. Moim zdaniem aktor z Niego marny - ale mogę się mylić.

Urna z kartkami niesiona przez Goczyńskiego "wychodzi z sali obrad". Los Dobrosielskiego jest skreślony na tych właśnie karteczkach. Widać, że się bardzo obawia o wynik głosowania - kamienna twarz, w ogóle nie wstaje z miejsca, a i z najbliższymi sąsiadami zamienia tylko półsłówka. Myślę, że podobnie jak patrzył Dobrosielski na zamkniętą urnę patrzył na rękę piszącą na ścianie "mane tekel fares" biblijny król Baltazar. Lecz trzeba poczekać na proroka, który objaśni wyroki zawarte na kartkach do głosowania. Prorok (w postaci jednego z radnych sprzyjających odwoływanemu) wyszedł na chwilę z pokoju, gdzie Komisja Skrutacyjna liczyła głosy i pisała protokół, szepnął coś "oskarżonemu" i z twarzy K. Dobrosielskiego momentalnie spada całe napięcie. Wstaje swobodnie, uśmiecha się - wie, że Kośmidrowi nie udało się Go odwołać. Dla nas, obserwatorów pozostaje niewiadomy tylko rozmiar Jego zwycięstwa. Po kilkunastu minutach przewodniczący Komisji Skrutacyjnej odczytuje protokół: "...za odwołaniem - 7 radnych, przeciw, 15, wstrzymało się 2...". Po całej sali przebiegł przedłużający się głośny szmer zdziwienia. Widać, że wszyscy są zaskoczeni aż taką różnicą głosów na niekorzyść Burmistrza. Tym czasem On wstał (momentalnie się uciszyło): "dziękuję Państwu za takie głosowanie, myślę że dalszą część obrad odbędziecie Państwo już beze mnie, stosowne pismo złożę u Pana przewodniczącego." - powiedział Pan burmistrz i wyszedł. W tym momencie mieliśmy do czynienia ze zbiorowym słupem soli, w który zamieniła się Rada Miasta Sierpca. Radni zrobili bezradne, zawiedzione miny. Widać, że nikt się nie spodziewał takiego posunięcia Kośmidra. Podziękowanie Dobrosielskiego za poparcie nie zrobiło już w ogóle wrażenia. Dyskusja w pozostałych punktach programu sesji ograniczyła się chyba do kilkunastu minut, choć miała być mowa o budżecie na przyszły rok.


KRAJOBRAZ PO BITWIE czyli - co się stało na sesji? (pytania i odpowiedzi)

Stanisław Majchrzak - przewodniczący Rady

W Radzie nie powinno być konfliktów. Jest to jednak moje marzenie. Ubolewam, że do tego konfliktu doszło. Na pewno nie służy on dobrze miastu.

Edward Piotrowski - radny

To co się stało nie powinno się stać. Tyle tylko, że burmistrz sam się w tę sytuację wmanewrował. Chciał odwołać Dobrosielskiego, dobrze, ale jak można mieć pretensje do Niego, jeśli Budexpol występuje o nienależne im pieniądze. Jeśli razem podpisują dokumenty za którym stoją pieniążki, to normalne, że bada sprawy. Pan Dobrosielski jednak się zna na rzeczy i nie dał się namówić na takie przelewy. Sądzę, że gdyby Pan Kośmider przewidział wynik tego głosowania to by się wycofał z tego wniosku. Szkoda by było, gdyby się to stało w połowie kadencji - nikt się teraz nie da namówić na ten urząd.

Andrzej Gąsiorowski- radny

To co mówił burmistrz o radnym Kajetanie Dobrosielskim chyba z palca tego nie wyssał. Ja Mu wierzę. Pan Dobrosielski wiele zarzuca, ale jeżeli się coś zarzuca, to trzeba to udowodnić. Nie można ludzi bezpodstawnie oczerniać. Dlaczego Komisja Rewizyjna, która ma pilnować finansów nie miała żadnych zastrzeżeń. A basen, remont kapitalny gimnazjum, zorganizowanie SGGW, kanalizacja Osiedla Jagiełły i wiele innych inwestycji - to wszystko nie jest przecież fatamorgana! Zresztą - wystarczającym dowodem na poważne podejście burmistrza do swoich obowiązków (a na niepoważne pozostałego Zarządu) jest skandal związany z terenem przy "Panoramie" (k. dworca PKS). Rada podjęła decyzję o wykonaniu planu zagospodarowania przestrzennego tego miejskiego terenu, a Zarząd nie chciał się zgodzić, aby zapłacić projektantowi za robotę. Burmistrz z własnej kieszeni wyjął przeszło 5000 złotych, a Zarząd - chyba tylko na złość - do tej pory nie oddał Mu pieniędzy...

Zenon Jagodziński - radny

Kośmider mógł się z Dobrosielskim jakoś dogadać. Przez dwa lata mogliby ze sobą jakoś wytrzymać. Po tym punkcie obrad ze wszystkich jakby wyszło powietrze, nastąpiło takie otępienie. Nikt się tego nie spodziewał co się stało. Marka znam od czasów szkolnych. Trochę przykro, żałuję, głupia sytuacja wyszła, ale ciężko mi określić kto jest winien.

Marek Chrzanowski - radny

Źle się stało, ale jeszcze nic straconego. Zasadniczo jestem za Markiem, bo jest człowiekiem kompromisu, ale - mógł się wycofać - uważam, że trochę to został "podpuszczony" przez samozwańczego "pełnomocnika" (jeden z radnych, który działał rzekomo w imieniu Kośmidra). Ja jestem przeciwko rozgardiaszowi. Powinno się dojść do zgody, rozszerzyć ten Zarząd. Myślę, że po tych kilku dniach Markowi przejdzie i się wycofa. Tamto głosowanie to co innego, ale na pewno nie przejdzie ktoś inny stanowisko burmistrza.

Krótkiego komentarza odmówiły radne: Iwona Brudnicka i Barbara Gil.

Komentarz autora:

Kośmider, jak sam stwierdził, nie potrafi przekonywać do siebie ludzi. Ale - nie potrafi - słowami. Na szali przeciwko Dobrosielskiemu położył swoje 5-letnie - jako burmistrza - dokonania. Dobrosielskiemu udało się jednak znaczną większość Rady Miejskiej do siebie przekonać. Być może to był w jakiejś mierze wybór dotychczasowej, wygodnej pozycji radnego. Bowiem moim zdaniem na palcach ręki można policzyć tych radnych, którzy wykazali inicjatywę i czegoś konkretnego w bieżącej kadencji dokonali. Za to mało kto, w zasadzie nikt, się nie przyznawał ani do popierania Zarządu faktycznie odpowiadającego za Miasto, ani choćby do współodpowiedzialności. Można mu było do woli stawiać zarzuty i zyskiwać opinię tego "równego gościa", który ostro krzyczy i ma wiele do powiedzenia "przeciwko władzy". Jak by nie oceniał przyczyny - K.Dobrosielski zebrał za sobą 15 głosów i wiele zależy od Jego zamiarów, decyzji i zręczności. Chciałem przeprowadzić z Nim krótki wywiad, zapytać o źródła konfliktu, o zarzuty do burmistrza, o przyszłość w Radzie Miasta - niestety odmówił. W tej sytuacji można tylko spekulować. Z Jego wypowiedzi na sesji specjalnie wiele nie wynika. Między wierszami można wyczytać zarzuty do burmistrza między innymi o niestaranne przygotowanie umów, o forsowanie jako wykonawcy miejskich inwestycji jednej z sierpeckich firm, w której jednym z prezesów jest Jego brat (i radny).

Czy Dobrosielski zdecyduje się na otwartą wojnę, czy też może będzie szukał porozumienia z Kośmidrem?

Czy zdecyduje się kandydować na urząd burmistrza, czy spróbuje zmontować jakiś inny układ? I wreszcie - co powinno wszystkich sierpczan interesować - jaki będzie los przyszłorocznego ambitnego budżetu miasta Sierpca?

Na te pytania już niedługo odpowiedź muszą dać radni Rady Miasta.

Grzegorz Górecki