5/2001
Czar opowieści myśliwskich Pana Ryszarda Sutego



Raduje się serce, raduje się dusza,
Gdy Pan Ryszard na łamy "Rozmaitości"
Z opowiadaniami myśliwskimi rusza.
Jak ja byłem młody, również żyłkę myśliwską miałem,
A gdy dorosłem, torbę na naboje i fuzyjkę zgrabną posiadałem,
Wraz z gronem myśliwych polowałem
I o odważnych wyczynach, różnych opowieści słuchałem.
Za ich męstwo .gotów byłem stawiać im ołtarze,
ale jak się okazało -myśliwi - to najwięksi łgarze.
Co innego Pan Ryszard, On szczerą prawdę głosi.
Nie opowiada bzdur, jak jeden myśliwy,
który osobiście widział niedźwiedzia, którego lis w pysku nosił.
A gdy moczary opisuje i cudowną symfonię borów głosi ,
to czytając czujesz, jak opary bagna
i balsam żywicy, wokół się roznosi.
Ale do rzeczy - niech o myśliwych fraszka leci.
Kiedy byłem młodym myśliwym, wszystko we mnie drgało,
Nie tylko do zwierzyny celnie się strzelało.
A dzisiaj mogę tylko opatrzność o zdrowie prosić,
zamiast celnej fuzji, torbę do naboi nosić.
Raz gdy szedłem na polowanie,
Kolanko żony obejrzeć zapomniałem,
chciałem to uczynić po drodze,
I od zaczepionej niewiasty, po gębie dostałem.
Odważny myśliwy nawet przed lwem strachu nie czuje,
ale najodważniejszy przed żoną kapituluje.
Gdy strzelałem do zajęcy
one koziołki fikały, robiły to z radości,
bo nigdy śrutem trafione nie zostały.
Z płynącego stada kaczek,
jednym strzałem zabiłem połowę,
ale jak się okazało, były to kaczki domowe.
Gdy zacząłem polować,
to nigdy mięsa się nie kupowało,
nie dlatego, że była dziczyzna,
tylko na mięso pieniędzy nie starczało.
Najlepiej lubiłem, gdy się zbiorowo polowało,
bo chociaż sam nic nie ustrzeliłem,
to od kolegów zawsze się coś dostało.
Zacny Panie Ryszardzie!
Pisz jak najwięcej, o myśliwskim raju,
niech Czytelnicy rozkosze jezior, bagien i kniei
Z radością .przeżywają.
Niech jasne słoneczko podczas polowań
często przedziera się z za chmur.
My zaś przesyłamy myśliwskie pozdrowienie,
"D a r z B ó r"!

Antoni Jankowski