5/2000
KONFLIKT W MOCHOWIE - PRZYPADEK?

Sprawa z pozoru nie tyczy Sierpca, ale osoby, które wykazały zainteresowanie tegorocznym konfliktem wokół ośrodka zdrowia w Ligowie przyznają mi rację, że w tej sprawie związek między Mochowem a Sierpcem okazuje się dość ścisły.

W grudniu ubiegłego roku stan wyjściowy był następujący: Gmina Mochowo była najbardziej zaawansowaną w Powiecie Sierpeckim gminą, jeżeli idzie o usamodzielnienie gminnej służby zdrowia, gdyż już od trzech kwartałów na terenie Gminy działał Samodzielny Publiczny Zespół Opieki Zdrowotnej. Na terenie Gminy istniały dwa ośrodki zdrowia: w Mochowie i w Ligowie, za pieniądze z budżetu wyremontowane i wyposażone w nowoczesny sprzęt do badań łącznie z USG. Pacjentów z terenu Gminy obsługiwało w zasadzie dwóch lekarzy Janusz Maciejewski i Sławomir Fułek. Lekarzy tych z wójtem Szczepanem Jamiałkowskim łączyła nie tylko pogłębiona znajomość, koleżeństwo, może nawet przyjaźń i jeszcze ta dodatkowa nić, że wszyscy trzej z jednej listy wyborczej zostali radnymi powiatowymi.

Ten sielankowy obraz został zaburzony w styczniu bieżącego roku, kiedy to Janusz Maciejewski jako dyrektor SP ZOZ wyraził wobec wójta oczekiwanie na szybką prywatyzację ZOZu. Szczepanowi Jamiałkowskiemu było wiadome, że polityka państwa idzie w tym kierunku, aby podstawowa opieka medyczna w Polsce w krótkim czasie została sprywatyzowana. Obawiał się jednak, że Rada Gminy nie wyrazi zgody na szybką prywatyzację ośrodków, skoro tyle gminnych pieniędzy poszło na remonty i urządzenie obu przychodni. Można się domyślać, że rzeczowym argumentom obu rozmówców zaczęły towarzyszyć bardzo silne emocje.

Skoro problemu nie można było rozstrzygnąć w gabinecie, na pomoc zostało wezwane społeczeństwo. Janusz Maciejewski rzucił na szalę swój autorytet lekarza, który od 15 lat leczy w Ligowie, gdzie jest znany i bardzo lubiany. Szczepan Jamiałkowski mógł dla przeciwwagi położyć swój dziesięcioletni dorobek wójtowania w Gminie Mochowo. Trzeba przyznać, że stał na słabszej pozycji.

Ferment rozpoczął się wokół ośrodka zdrowia w Ligowie.

Z dzisiejszej perspektywy można powiedzieć, że obie strony dążyły do szybkiego i definitywnego rozstrzygnięcia. Zarząd Gminy usunął Janusza Maciejewskiego ze stanowiska dyrektora ZOZu pod zarzutem nieprawidłowości w zarządzaniu majątkiem ZOZu. Prawdziwość zarzutów kilka miesięcy później potwierdziła kontrola Regionalnej Izby Obrachunkowej. Natomiast Zarząd Gminy nie negował lekarskich umiejętności Janusza Maciejewskiego, proponując mu pracę w SP ZOZ przy dotychczasowym, zaskakująco wysokim, jak na sierpeckie warunki, wynagrodzeniu. Z kolei Janusz Maciejewski dotknięty do żywego degradacją przy pomocy pospolitego ruszenia mieszkańców Ligowa i okolic parł do wymuszenia na wójcie realizacji swych oczekiwań. Jego kalkulacja była poprawna, gdyż wójt i Zarząd Gminy za cenę spokoju pragnęli ustąpić wobec hałaśliwie demonstrowanych żądań.

Problem polegał na ustaleniu granicy ustępstw z obu stron. Szczepan Jamiałkowski szybko zorientował się, że konflikt w Ligowie jest kompletnie nieczytelny dla mieszkańców Mochowa i Bożewa. Co więcej, że mieszkańcy tych okręgów nie akceptują "oddania" ośrodka w Ligowie w ręce wprawdzie kochanego Janusza Maciejewskiego, ale ręce prywatne. Za wójtem stanęli murem radni łącznie z radnymi z okręgu ligowskiego. W tej sytuacji Szczepan Jamiałkowski głębokie ustępstwa wobec Janusza Maciejewskiego uważał za groźne dla własnej pozycji. Tymczasem Janusz Maciejewski był bliski artykulacji przekonania, że ośrodek w Ligowie mu się tak jakby należy w nagrodę za 15 lat w służbie mieszkańcom tego okręgu. Zrozumiałe jest więc, że do prawdziwej ugody między wójtem a lekarzem nie mogło dojść.

Ostatecznie Janusz Maciejewski otworzył w Ligowie prywatny gabinet w ramach Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej "Medicar", a "stary" ośrodek zdrowia pozostał w rękach gminnego SP ZOZ. W rejonie Ligowa następował podział pacjentów: jedni zapisywali się do Janusza Maciejewskiego, drudzy do SP ZOZ. Wrzenie w okręgu ligowskim jednak nie wygasło, gdyż w kontekście sprawy konfliktu wokół ośrodka zdrowia zbierano podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania Rady Gminy przed końcem kadencji. Ostatecznie zebrano 715 podpisów i referendum zarejestrowano. Przypadło ono na 3 września.

W wojnie propagandowej o głosy mieszkańców Gminy inicjatorzy referendum używali propagandy szeptanej i pisanej, a w dniu referendum na porządku dziennym było dowożenie do lokali wyborczych wynajętymi busami i prywatnymi samochodami, częstowanie piwem, winem i papierosami. Wójt i Rada Gminy przyjęli strategię zachęcania mieszkańców Gminy do bojkotu referendum i ta strategia okazała się zwycięska: referendum nie wypaliło z uwagi na frekwencję, która wyniosła raptem 12,58% uprawnionych. Mochowo i Bożewo okazało obojętność wobec sprawy, a w rejonie Ligowa frekwencja też była niewysoka. Do urn poszło mniej osób niż się podpisało pod wnioskiem o referendum. Tym samym ocalał cały układ rządzący w Gminie Mochowo, a wynik referendum Rada i wójt odebrali jako wyraz społecznego poparcia dla swej polityki dużych inwestycji.

Referendum wyniknęło z konfliktu wokół ośrodka zdrowia w Ligowie, ale argumentacja za odwołaniem Rady Gminy była taka, że radni nie rozumieją potrzeb swoim wyborców. Padały zarzuty, że szwagier wójta jest przewodniczącym Rady, że wójt jest władcą absolutnym, że są dokonywane bliżej nieokreślone nadużycia itp. Został też w niepodpisanych ulotkach obrażony nowy kierownik SP ZOZ, Sławomir Fułek, i ksiądz proboszcz z Mochowa.. Z drugiej strony wszystkie znaczące środowiska w Gminie ( strażacy, nauczyciele, sołtysi, księża i nawet gminna organizacja PSL) stanęły po stronie Rady i wójta.

Obiektywnie rzecz biorąc Gminie Mochowo należy do wąskiej grupy gmin, w których na inwestycje przeznacza się 30% budżetu. Jest to Gmina, która wszystkie inwestycje zaczyna od Ligowa. Logicznie rzecz ujmując, brak racjonalnego uzasadnienia dla stopnia niechęci a może nawet wrogości części mieszkańców Ligowa wobec obecnego układu rządzącego w Gminie. Jak tę sytuację wyjaśnić?

Sprawa Janusza Maciejewskiego była jedynie pretekstem do referendum. Okręg ligowski jest obszarem doczepionym na mocy decyzji politycznej do Gminy Mochowo. Więzi tego okręgu z Ziemią Dobrzyńską i dawnym województwem pomorskim są żywe. Ligowo pamięta, że kiedyś miało organizacyjną samodzielność. Myślę, że nie ma takich pieniędzy, którymi można by opłacić usunięcie z pamięci społecznej mieszkańców Ligowa tego słodkiego dla nich wspomnienia. Ten klimat podejrzliwości wobec Mochowa sprzyja wszelkiego rodzaju manipulacjom. Grupa osób skupiona najpierw wokół Janusza Maciejewskiego, a później zajmująca się przygotowaniem referendum marzyła o desancie na Urząd Gminy w Mochowie. Wymiana "tamtych na naszych" - taki mieli program i pewnie nadal mają. W Ligowie spokoju nie będzie - wszyscy znający tamten teren tak twierdzą.

Konflikt nabrał politycznego wymiaru, ponieważ w swoisty sposób interesowała się nim "Gazeta Sierpecka" identyfikowana jako pismo SLD. Co więcej, zauważono, że wicestarosta, Grzegorz Korytowski, jednocześnie przewodniczący powiatowy SLD, przejawiał zaangażowanie po stronie zwolenników referendum. W odpowiedzi na to Rada Gminy Mochowo cofnęła 20000 zł składki na Wydział Zamiejscowy SGGW w Sierpcu i zagroziła wyjściem z Powiatu Sierpeckiego. Wicestarosta wyjaśnił, że jego bytność w Ligowie przed referendum została opacznie zinterpretowana przez Radę Gminy Mochowo. Co by nie mówić, pozostaje faktem, że to Rada Powiatu musi teraz podjąć kroki, aby załagodzić sytuację. Miejmy nadzieję, że z dobrym skutkiem.

Kończąc: przypadek Ligowa i Mochowa nie jest czymś wyjątkowym na naszym terenie. Przypomnę niewygasłe napięcia między Gójskiem a Szczutowem oraz między Lelicami a Gozdowem. Zaręczam, że wystarczyłoby w tych miejscowościach podmuchać, a płomień buchnąłby spod popiołu. Radzę się ze mną nie zakładać.

Zdzisław Dumowski