3/2001
RZUCAM CIĘ PIERŚCIONKU SŁOMKOWY, ZŁOTY WSZYSTKIM LUDZIOM NA SZCZĘŚCIE


Moje miasto rodzinne - miłe moje
miasto Sierpc najpiękniejsze na Mazowszu
- pochyłe i równe ulicei zieleni, zieleni moc.Jesteś miasto bardzo rozległe
po górach po wąwozach lubisz się wlec i maleńkie aż takie
że w ramiona mogłabym jednym ruchem Ciebie wziąć
i kolebać - luli kochane moje, kochanieńkie!
Luli miasto moje Sierpc z jeziórkiem po którym dumnie z absolutnym wdziękiem pływają bielusieńkie łabędzie daleko od ich łabędziowego domku
luli miasto z przepięknym klasztorem w górze obok którego w rytmie bicia wielkiego dzwonu na ostatnią drogę mieszkańcy idą
w którym obraz Matki Boskiej Sierpeckiej sławny na Polskę całą
i zawiera marzenie Jana Pawła II aby sławą dorównać Fatimskiej!
Luli piękne moje z Farą utopiną w zieleni jak zielonej mgle
Kościołem Szkolnym i Świętego Ducha
zabytkowymi kamieniczkami i Ratuszem - Muzeum Sztuki Ludowej
na który zegar hejnał co godzinę gra.Z Domem Kultury który plenerowych artystów przyjmuje co rok dając pięknemu miastu portrety niezwykłe w różnych okresach historii i porach roku
sławnym z ogólnopolskich wystaw i festiwali tańców i pieśni ludowych
Luli miasto moje kochane z nowym budynkiem liceum z halami sportowymi i olbrzymią pływalnią a wszystko w kolorze niezwykłym dla miasta
- błękicie imponujący rozmachem ze szkołą numer jeden
gdzie wysiłkiem wielkich społeczników zabytkowy zegar odbudowano
który miastu krok za krokiem wymierza czas głośnym dzwonieniem
krok za krokiem coraz mocniej wyznaczanym w powrocie do dawnego znaczenia w historii na szlaku wędrownym ludów - miasto o siedmiu kościołach ze szkoła numer dwa dawne gimnazjum
która była szkołą - promocją dla dziecka wiejskiego licealistki
i fanfary do tej pory gdzieś zagubione drżące dla mnie i podium
za zdobyte puchary dla miasta w zawodach sportowych,
które przechowuje technikum ekonomiczne skrzętnie
z parkiem obok szkoły ze starymi drzewami który osobiście dla mnie niezwykle ważny ma w sobie ślady moich drobnych dziewczęcych stóp
bo tam właśnie w każdą przerwę kryłam się z dwoma kromkami czarnego chleba wydzielanym na siedem przerw owiniętymi w gazetę
aby bieda moja nie była zauważona przez kolegów.
Ukrywać przez całe cztery lata coś z godziny na godzinę jest prawie sprawą niemożliwą.Wykryła to dziewczynka o jasnych warkoczach błękitnych oczach czułym sercu - Krystyna i była tak delikatna, subtelności wielkiej pełna aby mnie nie upokorzyć mówiła - mama znów załadowała mi kanapkę niepotrzebną chciałam ciebie poczęstować. Ze zmiętej gazety zawijaniem chleba która tylko w moich myślach uczynięmuszelkę moje miasteczko kochane za miłość daj mi fanfary
ja w tę muszelkę je zaklnę na talizman mój, na moc niezwykłą
jak dawniej olbrzymim wysiłkiem, bo zegara nie ma w domu a ja mam zdążyć do szkoły
pobiegnę na szczyt miłości bo pobiec muszę
aby narysować ludziom najpiękniejszym słowem na świecie "daję"
szczęśliwą na ziemi - ojczyznę drogą.
Luli miasteczko sercu miłe
nowym budownictwem z którego tak jestem dumna jakby było moje
z wyszukanym architektonicznie z podcieniami z rzeźbami z kaskadami kwiatów
niczym w Holandii Hiszpanii lub japońskich ogrodach
z fontannami z oczkami wodnymi mostkami różnymi kaskadami
oświetleniem tajemniczym stawiającym kropkę nad i - dostojnie
z młynem w pobliżu Borkowa który właściciel przemienił
na przystań myśliwską prześlicznie gościnnie wiążąc tradycje z użytecznością
- w ogromnej sali gdzie worki z mąką składowano.
Skąd łódką lub kajakiem po Sierpienicy - cieniutkiej skowronkowej
z kaskadami potężnej zieleni po obu brzegach
zakolami, gdzie nenufar przy nenufarze białym i złote oczy kaczeńców zachęcają do postoju
i zapatrzenie w niepowtarzalne zjawiska jak zielone kościoły
i pokłon ogromnym drzewom w tym dębowi stuletniemu.
Luli piękne moje Rodzinne Miasteczko
ze skansenem które sławę daje miastu w przewodnikach
i tło najsławniejszym polskim filmom osadzonym w pradolinie Sierpienicy
które wplata w nią jak gwałtownym ruchem wielkiej tancerki szarfa
rozkręcona na wietrze po szczyt
to wchodzi w wielkie światła, półświatła i znów pełne cienie
zatacza koła, półkola po wąwozach, po skarpach dolinach
z karczmą, kuźnią, młynami stojącymi najniżej i najwyżej stojącym dworkiem
uśmiechniętym całym kołem kwiatowego klombu
i wioską pradawną autentycznąco pachnie słomą drzewem wiatrem
i tajemniczym gospodarzemco z wąwozów które piękniejsze być nie mogą
chwytam migotliwe światło jak w muszelki złączone dłonie
i przekłada między dworem a wioską
i nosi od chaty do chaty i stodołachz wozami o drewnianych kołach
ulami, kozami, bryczkami studniami pracowicie prześlicznie
potem na ławie drewnianej w dolinie usiądzie aby odpocząć sobie
nagle się zerwie jak wiatr miłujący zażurawi żurawiem
zanuży się w studni z wielkich kamieniechem zahuczy...zapyta...Jest tam kto? Jest tam... kto.. kto...Jakby tysiące ludzi odpowiedziało z niej
- może bohaterowie "Starej Baśni"może sam król Piast i piskliwe myszy
może Rzepicha uśmiechnięta rumino gościnnie...Kto... kto... jest tam kto...
oże Alladyn ze swą lampą wyjdzie ze studni ze światłem połyskliwym
w imieniu gospodarza wielkie porządki uczynijakże ja chciałam być Alladynem gdy byłam maleńka tak bardzo chciałam aż do łez wielkich pragnienia.Może we mnie od tamtych czasów Alladyn mieszka.
Dlatego nigdzie teraz Go nie ma? I nie ma lampy Alladyna!
Może ja to Alladyn a poematy wielkiej ekspresji pełne to lampa Jego!
Może od tamtych czasów baśniowych Alladyn dojrzał, bo zrozumiał
że wyczarować pałac to nie takie ważne ale w mózgach ludzkich wybudować dobroci - mądrości pałace wtedy zamożność zjawi się sama.Przez poematy ogniem miłowania wielkiego pruszę
jestem jak słoneczna zamieć dla ziemi całej
rozsiewam ziarno dobra pracowicie dokładnie żeby jasnym każdemu się stało
że twórca opinii publicznej człowiek tworzy swoją tolerancję lub słowem "nie"życie wspaniałym oceanem lub bagnem w którym zostanie uduszony niebawem.Jeżeli pozwolisz rosnąć chwastom wszędzie gdzie Ty urośniesz?
Jeżeli władzę oddasz Czarnym Bogom wyrwą Ci kamień spod nóg i runiesz w błoto przecież wcześniej na błoto wyraziłeś zgodę
nie mówiąc "nie" albo, że powiesz potem! Czyje to ręce w muszle zaklęte
przekładają z wąwozu na wąwóz światło chwytają z doliny co na poziomie młyna gdzie wije się biała perełka rzeczna Sierpienicy
i nagle jakby siłę olbrzyma przenosi do dworu w aleję drzew, do karczmy kuźni i do słomianych chat wioseczki - od jednej do drugiej
czyje to ręce w muszelkę zaklęte? Nie znając odpowiedzi na pytanie
cichutko do słomianych dachów wioski, Muzeum podejdę
jak za lat dziecięcych będę ze złotych słomek pierścionki robiła
może komuś potrzebne, może się przyda może po to żeby do korzeni sięgnąć
słowo Ojczyzna wydobyć z błota i wiekowego wykopania
jak brylant myśl własną wyłuskać a w niej odpowiedzialność za siebie, za ludzi, za Ziemię! Bez niej nie da się przeżyć
kupujcie ludzie pierścionki słomkowe złote na szczęście
promienie słoneczne zaklęte w pierścionek - światło duszy!
Rzucam was pierścionki słomkowe złote w błękit najbardziej głęboki
w srebra wód połyskliwych głębokich
w trzeci światowy wymiar - wzruszenie.

Japonia, Kitakyushu-ski, 24.04.2001r.

Danuta Przybojewska