Umarł król, niech żyje król - Piotr Zych obejrzał XII Sesję Rady Miejskiej

Miniona sesja Rady Miejskiej (z 16 września) zapowiadała się nieciekawie. Wprawdzie od ostatniej, regularnej minęły prawie 3 miesiące i pobiliśmy w tym względzie kolejny rekord, to jej program nie zawierał żadnych emocjonujących punktów. Jednak już na samym początku sprawy przybrały niezwykły obrót. W trakcie ustalania porządku obrad, o głos poprosiła radna Stasiak. Jako do tej pory wyjątkowo aktywna radna, bo przecież należąca do Aktywnego Centrum, zaczęła prezentować propozycje zmian w programie sesji. Tych zmian miało być bez liku, w połowie wyliczanki zaczynałem mieć obawę czy radnej wystarczy alfabetu dla dodawanych podpunktów. Jednak na szczęście zatrzymała się chyba na literce "r". Większość zebranych była prawdopodobnie w szoku, ponieważ zmiany miały dotyczyć zwolnienia z funkcji Przewodniczącej B. Wierzbickiej i jej zastępcy oraz powołania nowych.

Jak się niedługo okazało, wytężona praca radnej w literowaniu alfabetu w dużej części poszła na marne. Od razu psikusa zrobiła Przewodnicząca, sama się odwołując. Po wyborze nowego Przewodniczące­go, którym został radny Stachurski, kolejnego psikusa sprawił ktoś z noworządzącej koalicji. Mianowicie delikwent ten (nieznany bliżej z nazwiska, ponieważ głosowanie było tajne) w jakiś niewytłumaczalny sposób "pomylił" się i oddał głos nieważny. Tym samym ocalił, przynajmniej tymczasowo, głowę Wice Malanowskiego. A plany były zapewne inne, o czym świadczyła mina nowego Przewodniczące­go. Kolejne punkty z wyliczanki Stasiak poszły do kosza, nie było wyborów nowego Wice.

I zapewne z tego całego alfabetycznego galimatiasu, już po sesji, byliśmy świadkami małej wpadki. Mianowicie na stronach Biuletynu Informacji Publicznej Miasta, opublikowano ni mniej ni więcej tylko uchwałę o... odwołaniu Wice Malanowskiego, podpisaną przez samego zainte­resowanego! I tak to urzędnicy potrafią kreować wirtualną rzeczywistość. Na szczęście ktoś się już zreflektował, uchwała zniknęła, tej właściwej w tym momencie na razie brak w Internecie.

Pani Stasiak wyjątkowo zapisała się w czasie tej sesji: uczestniczyła wytrwale w pracach komisji skrutacyjnej a także ochoczo roznosiła karty do głosowania wszystkim radnym. Być może cała sytuacja wyzwoliła w niej nowe, nieznane dotąd pokłady "centralnej aktywności". Wprawdzie można mieć obawy czy ta aktywność przełoży się na częstsze zabieranie przez nią głosu na sesjach. Jeśli jednak nie będzie następnym razem jakichś tajnych głosowań i nie będzie trzeba roznosić kartek, to radna spokojnie może roznosić, przykładowo, słone paluszki lub ciasteczka, jej aktywność zapewne będzie przez to doceniona jeszcze bardziej.

W międzyczasie była już Przewodnicząca Wierzbicka podziękowała za dotychczasową współpracę wszystkim radnym a szczególnie "ciepło" radnej Kisielewskiej.

Również aktualny już Przewodniczący podziękował za wybór. Zrobił to swoim zwyczajem, za pomocą osobistej gwary czy może dialektu, nierzadko daleko odbiegającego od kanonu literackiego języka polskiego. Mimo tego można mieć nadzieję, popartą jego długoletnim doświadczeniem pracy w Radzie, że będzie dobrym Przewodniczącym. Jednak lepiej nie zapraszać profesora Miodka na obrady naszej Rady…

Potem sesja przebiegała raczej nudnawo. Okazało się, że Rada, również jako organ kontrolny, nie ma możliwości kontroli żadnej ze spółek miejskich. Następnie rozgorzała frapująca dyskusja: co jest ważniejsze dla miasta, skatepark dla młodych deskorolkarzy czy schody dla nieszczęsnych mieszkańców ul. K.K. Baczyńskiego, łamiących sobie jeden po drugim nogi. W tym miejscu radny Rypiński ostrzegł zebranych przed lokalizacją skateparku w proponowanym przez Burmistrza miejscu nad rzeką. Z zatrwożoną miną wypowiedział, wcale nie retoryczne pytanie: "Czy Wy wiecie KTO tam mieszka!!!??" Radni nie wiedzieli, rzucali różne sugestie ale raczej nie trafili. Ja też dokładnie nie wiem, ale chyba nie żaden członek mafii? Może nie będzie w związku z tym żadnego zagrożenia dla bawiących się na skateparku dzieci?

O podobnym, co wybór między schodami a skateparkiem, wiekopomnym dylemacie wspomniał sam burmistrz. Postawił przed radnymi ciężki orzech do zgryzienia: budować salę gimnastyczną przy gimnazjum czy modernizować stadion miejski. Jak wiadomo, nad problemem "pochylała" się już stara władza, minął kolejny rok i nic, miną kolejne lata a nikt zapewne tego dylematu nie rozwiąże. Wydawać się może, że są to największe problemy radnych a tym samym naszego miasta. Zapewne w przeświadcze­niu rajców miejskich zły wybór cofnie Sierpc co najmniej o sto lat. Nie ważne chociażby bezrobocie, brak jakiegoś impulsu do rozwoju przedsiębiorczości, możliwości powstawania nowych zakładów pracy. Najważniejsze czy wybudujemy salę gimnastyczną czy stadion, stadion czy salę gimnastyczną... schody czy skatepark, skatepark czy schody... drzewko tu, latarnia tam...

A radny Grabowski tradycyjnie już ani beeee ani meeee. Uparty jest!